niedziela, 15 czerwca 2014

e-book

W sporej części wydawcy dzielą się ebookowym zyskiem po 50% - więc na kształtowanie cen mają wpływ również autorzy. Ja wypuszczam ebooki w przedziale cenowym 6-15zł. Ku swojemu zdziwieniu znalazłem na kliku forach paru hejterów, podających cenę jako wadę "książki nic nie warte itd." mimo tego, że recenzje tych tytułów są pozytywne. I to dopiero zagadka. Wystarczy spojrzeć na Amazona - wcześniej czy później taki sam przedział cenowy będzie u nas. Tym bardziej, że infrastruktura potrzebna do dystrybucji ebooków jest znacznie tańsza niż książki papierowej. Autor nawet nie pofatygował się zweryfikować propagandowych bredni wydawców. Wydawcy tak samo liczą koszt wydania książki papierowej i elektronicznej a to jest już oszustwo, przecież odpada cały koszt druku. To zabierają już z do własnej kieszeni nienażarci kapitaliści. Z jednej strony książka to książka, a na ekranie eink elektroniczna może nawet zamienić się w papierową niemalże dosłownie(minus wolne przewracanie stron jak ktoś szybko czyta), czy też można wydrukować. Z drugiej strony ten niższy VAT jest spowodowany może nie tym, ze wszystkie książki pełnią ważną funkcję(z całym szacunkiem ale poradniki Ib.?) ale tym, że dodatkowo jest koszt druku. Ujednolicenie VAT to też trudna sprawa - w praktyce pewnie chodzi o przeforsowanie podwyżek, poza tym z czego będą wtedy żyły państewka wymienione w tekście(ale z drugiej strony dlaczego Polska nie miałaby mieć stawki 0% na książki)? Chyba, że zamiast być "podatkowymi" Europy byłyby takimi miejscami dla Chińczyków, ale to chyba mało prawdopodobne przy obecnych przepisach i niechęci wielu krajów europejskich. Wierzę święcie w to, że jeśli cena e-booka jest niższa o 1 czy 2 złote od wydania papierowego, jest to wyłącznie efekt różnicy w VAT. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że e-book to "szkielet" książki papierowej. Obecnie drukarnie nie dostają do wydrukowania rękopisów, a odpowiednie pliki. Takim plikiem jest e-book. Czyli cała różnica - koszt druku i papieru, mnóstwo kosztów pobocznych daje nam w finale jakieś z górą 5% niższą cenę.

podręcznik i zabawki

 Gospodarka Japonii jest w katastrofalnej sytuacji i grozi załamaniem. Szykuje się krach znacznie gorszy niż ten z 2008 roku. Wystarczy poszukać informacji w sieci, by się o tym przekonać. Ferment społeczny również się nasila. Moja córcia nie dawała mi żyć z tą maskotką hello kitty i wszystko chciała co było z nią związane. Za te wydane pieniążki ubrała bym dwójkę maluchów na zimę i lato od stóp do głów. Z gruszką ten numer już nie przejdzie. Dziecko w drugiej klasie szkoły podstawowej na cały rok ma 29 (słownie dwadzieścia dziewięć) różnych książek,oraz pudełko w które jest zapakowany zestaw.Oczywiście jest to tak zrobione że nie ma możliwości po zakończeniu roku aby coś odsprzedać,bo albo zapisane,albo powycinane,albo po wyklejane.Mi matka dokupowała ćwiczenia,bo książki dawała szkoła.Jeszcze wcześniej dzieci uczyły się z elementarza Falskiego.I już wiem teraz że reforma z wprowadzeniem e-podręczników w szkołach będzie jednym wielkim niewypałem.Bo jeszcze trzeba taki podręcznik na czymś otworzyć,a żeby otworzyć to musi być do tego oprogramowanie. Elektronika wyprze słowa na papierze niestety ale to tylko kwestia czasu wszystko na to wskazuje wygoda ekologia ceny i wiele jeszcze czynników szkoda ale nic się nie da zrobić.  Zadziwiają mnie pasożyty określane jako "wydawcy". Po co jest "wydawca"? Po co jest hurtownik, dystrybutor, sprzedawca? Jeśli chodzi o muzykę, książki w formie elektronicznej, gry i inne programy komputerowe to tylko generuje dodatkowe koszty produktu. Dlaczego nie mogę kupić książki czy piosenki od autora? 100 lat temu to nie było możliwe, teraz jak najbardziej jest. A dlaczego nie mogę kupić aparatu fotograficznego np. Canon czy Nikon od producenta? Zamawiam bezpośrednio u niego, płacę, za 2 dni mam. Bez pośrednictwa dystrybutora, hurtowni i sklepu (czyli trzech instytucji po drodze, zarabiających na mnie za to tylko, że sobie nawzajem przesyłają ten sprzęt). A co wydawcy mają do książki elektronicznej? Autorzy powinni się dogadać z informatykami, stworzyć platformę do sprzedaży książek elektronicznych w cenie 2-3 zł za egzemplarz działającej na zasadzie klucza-kodu aktywującego i przypisującego egzemplarz książki do urządzenia odczytującego- tak jak teraz aktywuje się gry na pewnej platformie. Taka cena byłaby atrakcyjna dla czytelnika, który za cenę sms-a mógłby sobie ją pobrać. Chcieć to móc.